Fot. Polska Grupa Górnicza S.A.

Fot. Polska Grupa Górnicza S.A.

Kryzys na rynku paliw stałych. Jak wpływa na konsumentów i producentów urządzeń grzewczych?

Czy wybór kotła na pelet lub węgiel to dobry pomysł?

Sezon grzewczy zbliża się nieuchronnie, a sytuacja na rynku paliw stałych nie napawa optymizmem. Użytkownicy zarówno kotłów peletowych, jak i tych na węgiel, pełni są obaw o nadchodzące miesiące. Ceny opału poszybowały mocno w górę względem zeszłego roku, a ich dostępność znacznie zmalała. Za główną przyczynę takiego stanu rzeczy wskazuje się wojnę w Ukrainie i embargo na rosyjski węgiel. W przypadku peletu, mimo że jesteśmy piątym jego producentem w Europie, to znaczną jego część eksportujemy, a pelet, który był dostępny w polskich składach, często pochodził z Ukrainy lub Białorusi. Wyższe są też ceny samego surowca, koszty produkcji (chociażby przez wzrost cen energii elektrycznej), koszty transportu i materiałów opakowaniowych. Jeszcze rok temu pelet klasy A1 można było kupić za 900 zł/t, obecnie jest to od 2600 zł/t do nawet 3000 zł/t. Ceny ekogroszku wahają się od 3000 zł/t w składach opału do nawet 4000 zł/t w marketach budowlanych.

Ile będzie nas kosztować najbliższy sezon grzewczy?

Szansą na zakup węgla w przystępnej cenie jest – lub właściwie był – oficjalny sklep Polskiej Grupy Górniczej. Był – ponieważ 8 września sklep po raz kolejny podniósł ceny. Obecnie cena za ekogroszek workowany wynosi od 1770 zł/t. Ekogroszek luzem kosztuje od 1520 zł/t, dwa dni wcześniej kosztował od 1220 zł zł/t. Podniesienie cen to jednak nie jedyny problem związany z zakupami w PGG. Węgiel pojawia się tylko dwa razy w tygodniu, we wtorki i czwartki o godz. 16.00.
Już kilka minut po 16.00 brak jest najbardziej rozchwytywanego ekogroszku. Chwilę później nie ma już żadnego węgla. A i tak większość chętnych zobaczy tylko komunikat o przeciążeniu strony sklepu.
Porozumienie Branżowe Na Rzecz Efektywności Energetycznej POBE przygotowało specjalny kalkulator, za pomocą którego możemy obliczyć, ile wyniosą roczne koszty ogrzewania w budynkach o różnym stopniu izolacji termicznej, biorąc pod uwagę aktualne ceny różnych źródeł energii.
Do obliczeń przyjęto budynek o powierzchni 150 m2 wraz z kosztem przygotowania ciepłej wody użytkowej dla 4-osobowej rodziny.
Jak widać koszty diametralnie różnią się w zależności od standardu budynku. W budynkach najnowszych, budowanych zgodnie z wymogami WT2021 są one najniższe i wynoszą odpowiednio 7520 zł w przypadku peletu i od 7130 zł do 9310 zł w przypadku węgla (w zależności od sprawności kotła. Takich budynków jest jednak w Polsce najmniej. Jak szacuje Instytut Ekonomii Środowiska ponad 70% polskich domów wymaga docieplenia, a 30% z nich nie ma żadnego ocieplenia ścian. W takich domach koszty ogrzewania tej zimy będą horrendalne i uderzą one w najbiedniejszych Polaków, potęgując ubóstwo energetyczne. Mało które gospodarstwo domowe będzie bez problemu stać na to, aby wydać na opał kilkanaście tysięcy złotych, a nawet więcej. Radą na to ma być dodatek do ogrzewania. Rząd w pierwszej kolejności zatwierdził dopłaty tylko do węgla. Wiele osób mówiło wprost, że czuje się oszukanych, bo wymienili kopciucha na ekologiczny kocioł peletowy, a pozostali bez wsparcia. Po licznych głosach sprzeciwu podjęto decyzję o dopłatach nie tylko do węgla, a ci którzy ogrzewają peletem również mogą liczyć na 3000 zł dodatku. Warunkiem otrzymania pieniędzy jest potwierdzenie złożenia deklaracji w CEEB.
Nie ma kryterium dochodowego. Niestety dodatek ten to tylko niewielki ułamek tej kwoty, jaka będzie niezbędna do zakupu opału na najbliższy sezon grzewczy.

Rys. POBE.pl

Jak radzą sobie Polacy?

Fora internetowe i portale społecznościowe pełne są wpisów osób, które przerabiają posiadane kotły jednopaliwowe, dokładając prowizoryczne ruszta oraz zawirowywacze spalin, aby przystosować kocioł do spalania chociażby drewna.
Od 2019 roku w sprzedaży mogą znajdować się tylko i wyłącznie kotły bez dodatkowego rusztu na paliwo zastępcze, a takie przeróbki w urządzeniach powodują utratę gwarancji, utratę certyfikatu 5. klasy i EcoDesign, a w przypadku skorzystania z dofinansowań ryzyko konieczności zwrotu dotacji. Warto też pamiętać, że jeśli użytkownik ma kocioł 5. klasy na ekogroszek i chce przerobić go na kocioł peletowy, wymieniając retortę na palnik peletowy, to kocioł ten w tym momencie staje się kotłem pozaklasowym i kwalifikuje się do wymiany w terminie zgodnym z postanowieniami uchwały antysmogowej danego województwa. Takie próby samodzielnych zmian konstrukcyjnych, czy spalania innych paliw niż zalecane przez producenta, poza utratą gwarancji prowadzić mogą też do uszkodzenia podajników, nadmiernego gromadzenia sadzy, a w skrajnych przypadkach do zagrożenia zdrowia i życia osób w pobliżu.

Jak wygląda sprzedaż kotłów na paliwa stałe w dobie rosnących cen węgla i peletu?

Jeśli chodzi o popyt na urządzenia stałopalne, zauważyć można duży wzrost zainteresowania kotłami zasypowymi. Klienci boją się decydować na droższe, automatyczne kotły z podajnikiem na pelet lub ekogroszek, które konstrukcyjnie dostosowane są do spalania opału o ściśle określonej granulacji. Wychodzą z założenia, że do kotła zasypowego wrzucą taki opał, jaki uda im się kupić. Należy pamiętać jednak, że kotły zasypowe, które aktualnie dopuszczane są do obrotu handlowego to również kotły 5. klasy z certyfikatem EcoDesign i zgodnie z obowiązującymi przepisami przeznaczone są do spalania tylko takich paliw, na które uzyskały wspomniane wyżej dokumenty – są to węgiel lub drewno (o określonych parametrach) – rzadko oba te paliwa jednocześnie. Ponadto, aby uzyskać wymagane parametry pracy, kotły takie muszą pracować na mocy nominalnej, co za tym idzie należy montować je z odpowiednio dużym buforem ciepła (zbiornikiem akumulacyjnym). Rzeczywistość wygląda jednak tak, że kotły te ze względu na koszty rzadko montowane są z buforami, mimo że jest to podstawa do uzyskania gwarancji. W perspektywie nadchodzącej zimy oraz ewentualnych dalszych problemów z dostępnością opału, można także przypuszczać, że do zasypówek będą trafiać nie tylko kiepskiej jakości węgiel czy niewysezonowane mokre drewno, lecz również niestety śmieci.

Fot. Raport „Wpływ zanieczyszczeń powietrza na zdrowie„ Polski Alarm Smogowy

Co oznacza zniesienie norm jakościowych węgla?

Pod koniec czerwca na mocy rządowego rozporządzenia normy jakości spalania węgla zostały zawieszone na 60 dni. 2 września Sejm przegłosował ustawę w sprawie dopłat do źródeł ciepła, zawarł w niej też możliwość zawieszenia norm jakości węgla aż na 2 lata. Oznacza to, że gorszej jakości węgiel, który dotychczas był zabroniony, wrócił do sprzedaży. Niestety, nie można liczyć na to, że będzie on dużo tańszy niż opał wysokiej jakości. Miał węglowy, który dwa lata temu został zakazany, w tym momencie kosztuje nawet 2000 zł za tonę. Na stronie PGG jest tańszy – 1105 zł za tonę, lecz, aby go kupić, należy mieć dużo cierpliwości i szczęścia. Zniesienie norm jakościowych było też konieczne, aby importowany do nas węgiel z Indonezji, Kolumbii czy Australii mógł w ogóle zostać dopuszczony do sprzedaży. Często jest on mokry i parametrami znacząco odbiega od naszego krajowego surowca lub tego, który wcześniej importowany był z Rosji.
Ustawa ta kłóci się z postanowieniami uchwał antysmogowych oraz zapisami w umowach o dofinansowania, gdzie beneficjent zobowiązany jest do palenia opałem o wymaganej jakości oraz posiadania certyfikatu wydanego przez sprzedawcę opału i okazania go podczas kontroli. Czy w takim przypadku postanowienia uchwał i umów można uznać za nieważne? Tego na razie nie wiadomo. Działacze proekologiczni alarmują, że takie podejście wraz z jednoczesnym osłabianiem i powolnym wycofywaniem się z postanowień uchwał antysmogowych to przepis na katastrofę środowiskową spowodowaną smogiem. Oliwy do ognia dolała wypowiedź prezesa PIS Jarosława Kaczyńskiego, który 3 września w Nowym Targu mówił, że „trzeba w tej chwili palić wszystkim, poza oponami czy podobnymi szkodliwymi rzeczami”. Dodatkowo, miejsce tej wypowiedzi nie było zbyt fortunne. Nowy Targ jest bowiem od lat w niechlubnej czołówce miast z najwyższym poziomem zanieczyszczenia powietrza. Według przedstawicieli Polskiego Alarmu Smogowego takie wypowiedzi są bardzo niebezpieczne, a odchodzenie od przepisów antysmogowych to nie jest dobry sposób na walkę z kryzysem energetycznym.

Kocioł na pelet czy ekogroszek? Co lepiej sprawdzi się w trudnych czasach?

Decyzję o wyborze źrodła ciepła podejmuje się na lata. Jeśli mielibyśmy brać pod uwagę tylko to, co aktualnie dzieje się na rynku węgla i peletu, to wybór żadnego urządzenia na paliwo stałe nie wydaje się rozsądnym pomysłem. To samo teraz moglibyśmy powiedzieć o ogrzewaniu gazowym. Mając nadzieję, że sytuacja ta jest przejściowa i dostępność paliw znowu wróci do normy należy skupić uwagę na innych kwestiach, takich jak sprawność każdego z urządzeń, komfort obsługi czy wpływ na środowisko naturalne.
Średnia kaloryczność węgla dobrej jakości to około 26-28 MJ/kg i jest wyższa niż peletu, który osiąga kaloryczność rzędu 18-20 MJ/kg. Należy przyjąć, że peletu w tych samych warunkach spalimy nawet o 20% więcej, aby uzyskać ten sam efekt energetyczny. Co otrzymujemy w zamian za niższą wartość opałową? Kotłownia wyposażona w kocioł peletowy jest znacznie bardziej czysta. Popiołu z peletu jest niewiele, a jeśli używamy tego dobrej jakości, bez zbędnych dodatków, to popiół możemy wykorzystać jako naturalny nawóz. Co istotne, kocioł peletowy wpisuje się w najnowsze standardy budownictwa i wymagania techniczne budynków WT2021. Zakładają one spełnienie dwóch warunków. Po pierwsze, należy zmniejszyć współczynnik przenikania ciepła U dla poszczególnych przegród. Po drugie, konieczne jest obniżenie zapotrzebowania budynku na nieodnawialną energię pierwotną – EP. W wymaganiach WT2017 było to 95 kWh/m2, a teraz jest to zaledwie 70 kWh/m2. Współczynnik EP powiązany jest bezpośrednio z emisją dwutlenku węgla. Pelety jako biomasa w nieznacznym stopniu obciążają środowisko, czyli mają niski współczynnik nakładu energii nieodnawialnej, ponieważ dwutlenek węgla, który emitowany jest w trakcie spalania już wcześniej został pobrany z atmosfery poprzez rośliny, z których pelet powstał. Jeśli budujemy nowy dom, to jedynym urządzeniem na paliwo stałe, jakie możemy zamontować, jest właśnie kocioł na biomasę. Kocioł na węgiel nie jest w stanie spełnić tych wymagań. Obsługa obu typów urządzeń jest podobna, jednak kotły peletowe wyposażone są w automatyczną zapalarkę paliwa oraz automatycznie oczyszczające się paleniska. Często można je doposażyć w układ automatycznego odpopielania, który zapewnia bezobsługowe usuwanie popiołu, zwiększając tym samym komfort użytkowania instalacji centralnego ogrzewania. System gwarantuje od 1 do nawet 3 miesięcy automatycznego usuwania popiołu z kotła. Czas ten zależny jest od obciążenia cieplnego ogrzewanego budynku oraz jakości spalanego peletu.

Fot. pelet.pl

Zahamowanie na rynku kotłów stałopalnych to jednoczesny wzrost sprzedaży pomp ciepła

Obecnie przeżywamy boom na pompy ciepła. Szczególnie te typu powietrze-woda cieszą się dużym zainteresowaniem. Są tańsze, a ich instalacja jest szybsza i łatwiejsza niż gruntowych pomp ciepła. Jest to szczególnie istotne podczas modernizacji systemu grzewczego w istniejącym już budynku. Ale i tutaj pojawiają się pewne problemy i zagrożenia. Inwestorzy chcą jak najszybciej kupić i zamontować pompę ciepła, aby zdążyć przed pierwszymi przymrozkami. Okazuje się jednak, że jest mała dostępność urządzeń, a na ekipę montażową trzeba długo czekać. Te polecane, działające długo na rynku mają wolne terminy nawet dopiero za rok. W takiej sytuacji niektórzy decydują się nawet na samodzielny montaż pompy ciepła, wspierając się internetowymi poradami. Niestety pojawiają się też oferty nieuczciwych osób, które próbują wyłudzić pieniądze, oferując szybko dostępne, tanie urządzenia. Powstaje także coraz więcej nowych firm świadczących usługi montażu, które nie posiadają odpowiednich ku temu kwalifikacji ani doświadczenia. Wybór sprawdzonego, kompetentnego instalatora jest bardzo ważny, szczególnie jeśli montowana jest pompa ciepła producenta, który obowiązki gwaranta przerzuca właśnie na montera.

Jakie są prognozy na przyszłość?

Nadzieję na obniżenie cen węgla dają najnowsze dane z europejskich portów ARA (Antwerpia-Rotterdam-Amsterdam). Można tam zauważyć stopniowe spadki cen. Według aktualnych danych we wtorek 13 września 2022 r. tona węgla w portach ARA kosztowała 305,25 dolarów. Przeliczając na złotówki jest to 1417,55 zł. Tydzień wcześniej było to 1760,03 zł. Dodatkowo, rząd cały czas zapowiada zwiększenie importu węgla zza granicy, w tym 100 000 ton surowca z Ukrainy. Eksperci branżowi wskazują, że spadek cen węgla doprowadzi pośrednio również do spadku cen peletu. Sprzedawcy zapewne zrewidują swoje marże, wtedy gdy konsumenci już zaopatrzą się w zapasy i popyt spadnie. Prawdopodobnie dopiero z początkiem zimy będziemy mogli spodziewać się zauważalnych obniżek cen.

Bezpłatna prenumerata