Węgiel już nie „eko”, ale normy wciąż słabe

Nowe normy jakości węgla zaproponowane przez Ministerstwo Klimatu wyżej stawiają interes branży węglowej niż zdrowie mieszkańców Polski. Pomimo niewielkiego zaostrzenia wymagań dla węgla przeznaczonego dla gospodarstw domowych są one słabym kompromisem, za który zapłacimy naszym zdrowiem. Jedyna pozytywna zmiana to usunięcie przedrostka „eko” z nazwy popularnego węgla, będąca krokiem w kierunku rzetelnego informowania klientów.
Europejska Agencja Środowiskowa szacuje, że w wyniku wdychania bardzo drobnego pyłu PM2.5 przedwcześnie umiera prawie 50 tys. osób w Polsce. Źródłem tego pyłu jest przede wszystkim spalanie paliw stałych (węgla i drewna) w gospodarstwach domowych, które odpowiada za około 50% emisji pyłu PM2.5 na terenie Polski. Pył PM2.5 przyczynia się do powstawania chorób układu krążenia i układu oddechowego, w tym udarów mózgu, zawałów serca, nowotworów i wielu innych schorzeń.
Niestety zaproponowane przez Ministerstwo Klimatu nowe normy jakościowe dla węgla nie wyeliminują z obrotu węgla złej jakości. Nadal będzie można kupić węgiel o zbyt wysokiej zawartości siarki (1,2%), popiołu (12%) czy wilgoci (nawet 20%).
Co ważne propozycje Ministerstwa Klimatu stoją w sprzeczności z wytycznymi Ministerstwa Zdrowia, które rekomenduje następujące parametry jakościowe – zawartość siarki nie powinna przekraczać 0,6%, popiołu 3,2%, a wilgoci 2,4%. Rozbieżności między rekomendacjami zdrowotnymi, a propozycją Ministerstwa Klimatu są więc kilkukrotne.
22 września b.r. WHO ogłosiła, że roczne stężenia pyłu PM2.5 nie powinny przekraczać 5 mikrogramów na metr sześcienny. W Unii Europejskiej już rozpoczął się proces dostosowywania przepisów do wytycznych WHO.
Źródło: Polski Alarm Smogowy
Pełna wersja informacji: kliknij

Bezpłatna prenumerata