Jak oceniacie Państwo kondycję branży instalacyjnej w 2024 z perspektywy Waszej organizacji?
Rok 2024 był chyba trudny dla wszystkich, ale w poszczególnych firmach przyczyny tej sytuacji były różne. Dla segmentu urządzeń grzewczych, wbrew publikowanym przekazom i wręcz walce medialnej, 2024 rok był rokiem uspokojenia wahań trendów w poszczególnych grupach produktowych. Swoją pozycję w stabilny sposób odbudowały kotły gazowe, chociaż poziom sprzedaży nie osiągnął tego z 2021. Pompy ciepła odnotowały dalszy regres, ale spadki sprzedaży pod koniec roku nie były już tak spektakularne, jak przez pierwsze kwartały 2024. Kotły na biomasę odbudowują swój rynek dynamicznie po katastrofie w 2022 r., co raczej powinno być sygnałem ostrzegawczym dla tego segmentu rynku po doświadczeniach z 2022 roku i doświadczeniach pomp ciepła w 2023 i 2024 roku. Niby rok w ogólnej ocenie był słaby, ale nie u wszystkich. Raczej indywidualna ocena wynikała z subiektywnych opinii i zdarzeń. Rok 2024 pokazał, jak ważne jest w biznesie zróżnicowane portfolio produktowe, co powinno być realizowane przez każdą firmę, żeby w miarę bezpiecznie się rozwijać i ograniczać wpływ czynników zewnętrznych.
W wielu firmach nastąpiły znaczące zmiany w strukturach, ograniczenia zespołów, cięcia budżetowe itp…
W Stowarzyszeniu tego problemu nie było, bo nie mamy struktury opartej na etatach, co pozwała na ograniczenie wydatków na tzw. administrację z korzyścią dla działań statutowych. W firmach producenckich, polityka personalna jest raczej prowadzona bardzo ostrożnie. W końcu jeszcze nie dawno pozyskanie wykwalifikowanych pracowników graniczyło z cudem. Zmiany personalne w firmach miały raczej podłoże organizacyjne i naturalnej fluktuacji pracowniczej. Faktem jest, że w niektórych przypadkach wakaty pozostają nieobsadzone z premedytacją.
Jak bardzo zawirowania w programie Czyste Powietrze miały wpływ na rynek?
Program Czyste Powietrze jest klinicznym przykładem, że dotychczasowa wieloletnia polityka dotacji i instrumentów wsparcia stała się metodą na zarabianie szybkich pieniędzy, gdzie właściwy cel, jakim jest ograniczanie niskiej emisji zszedł na daleki plan i pozostał w sferze hasła. Wynikiem tego było i jest nagromadzenie złych emocji w branży. Jest to w dużej mierze efekt włączenia się w program przedstawicieli polityki i brutalnych działań lobbystycznych. Obecnie program, który miał trwać do 2029 roku, stoi pod znakiem zapytania zarówno z powodów proceduralnych, jak i finansowych. Obecnie mamy sytuację, gdy:
– instytucja UE, która ma finansować dalsze funkcjonowanie programu, zasłaniając się wymogami taksonomii, kwestionuje zapisy w EPBD pozwalające na dofinansowywanie wymiany kotów na paliwa stałe na kotły gazowe,
– NFOŚiGW przyjmuje raczej pasywną pozycję wobec rozwiązań hybrydowych, proponując na konsultacjach w grudniu nawet zapis, który de facto takie rozwiązania stawia na cenzurowanym, co ma być skorygowane,
– MKiŚ jak na razie nie jest w stanie podjąć właściwej decyzji i rozwiązać problemu listy ZUM. Większość pomp ciepła o bardzo dobrej jakości funkcjonujących na rynku z powodzeniem i budujących ten rynek od lat wypada z listy ZUM ze względów proceduralnych, wprowadzono bowiem dodatkowe wymagania w porównaniu do uznanych w całej Europie procedur jakości.
To wszystko budzi wątpliwości co do funkcjonowania i kontynuowania programu Czyste Powietrze w obecnej postaci czy pod dotychczasową nazwą. Eliminacja z niego lub dodatkowe ograniczenia dla urządzeń grzewczych pozwalających na ogrzewanie bez efektu emisji pyłów zawieszonych wskazuje, że program Czyste Powietrze będzie miał czyste powietrze tylko w nazwie. Ogólnie trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, że obecny system wsparcia psuje rynek każdych urządzeń i technologii, które są pośrednim beneficjentem takich programów. Zarówno odbiorcy końcowi, jak i producenci czy instalatorzy stali się niewolnikami tego systemu, co można porównać do uzależnienia. Doszło do tego, że jak nie ma wsparcia, to nie ma sprzedaży, co niestety nie jest zjawiskiem widocznym tylko w Polsce. Przykład zepsucia rynku kolektorów słonecznych, które były pierwszą ofiarą mechanizmów dotacji, powinien dać branży do myślenia. Niestety, obecnie wszyscy z wypiekami na twarzy walczą, aby ich technologia była dotowana jak najwięcej, nie patrząc na negatywne konsekwencje takiego podejścia. Z tego powodu SPIUG w 2024 roku wystąpił do Komisji Europejskiej i do polskiego rządu z uwagi na prezydencję Polski od stycznia 2025 roku z inicjatywą rewizji mechanizmów wsparcia w UE. Stanowisko SPIUG dotyczyło rewizji istniejących systemów wsparcia UE i transferu środków do producentów zamiast pompowania pieniędzy do użytkowników końcowych i pośrednio do firm spoza UE, które są de facto znaczącym beneficjentem programów. Programy te bowiem wspierają produkcję poza granicami UE, zamiast służyć rozwojowi przemysłu i firm na terenie UE. SPIUG również postuluje dostosowanie celów UE do zdolności przetwórczych i potencjału przemysłu europejskiego. Ambicje celu klimatycznego UE powinny zostać dopasowane do zdolności wytwórczych i potencjału przemysłu europejskiego koniecznych do jego realizacji. Zawsze twierdziliśmy, że europejski przemysł grzewczy ma zdolność do realizacji celów klimatycznych, potrzebuje tylko warunków uczciwej konkurencji i czasu, aby dostosować się do nowych warunków.
Kiedy można oczekiwać poprawy sytuacji na rynku i w firmach naszej branży?
Trudne pytanie, ponieważ poprawa sytuacji na rynku zależy od bardzo wielu czynników zewnętrznych i niestety od decyzji politycznych. Sprzedaż zależy od siły nabywczej klientów, którzy niestety są uzależnieni od poziomu wsparcia i kupują często określone produkty bez refleksji, jaka będzie ich eksploatacja. Można mówić o wzmocnieniu sektora publicznego pieniędzmi z KPO, ale to jest tylko kroplówka, potrzebne zaś są działania, które na trwale ustabilizują rynek. Obecne programy dotacyjne niestety nie przybliżają nas do tego stanu, doraźnie jednak pozwalają zrobić w określonych grupach produktów wzrosty obrotów. Z pewnością stabilizacji rynku sprzyjać będzie uspokojenie po chaosie informacyjnym dotyczącym interpretacji wprowadzonych ostatnio dotacji unijnych. Wiele zależy od MKIŚ, jak do tego podejdzie i czy skorzysta z możliwości autonomii we wprowadzaniu regulacji, na co pozwala prawo UE.
Targi w Polsce i za granicą… Jakie znaczenie mają imprezy wystawiennicze i w jakich bierzecie udział?
Znaczenie i rola targów spada konsekwentnie już od wielu lat. Imprezy targowe szukają nowej formuły, żeby przyciągnąć wystawców i przetrwać. W 2024 r. zostały zawieszone mające długą tradycję Targi Instalacje w Poznaniu, ENEX w Kielcach z kolei osiągnęły chyba swoją granicę wytrzymałości organizacyjnej. W Nadarzynie powstaje szereg konkurencyjnych imprez targowych, ale raczej w formie pospolitego ruszenia, a nie w wyniku przemyślanej do końca strategii. Targi obecnie są raczej miejscem branżowych spotkań towarzyskich, co jest oczywiście potrzebne. Przy okazji targów odbywają się różne imprezy konferencyjne, jako merytoryczne uzupełnienie oferty. Z uwagi na przenoszenie się wymiany informacji do Internetu, targi jako imprezy wystawiennicze czekają duże wyzwania, żeby się odnaleźć w nowej rzeczywistości.
Jakie przełomowe zmiany następują w naszej branży? Czy i jak zmieniają oblicze rynku instalacyjnego?
Obecne zmiany są związane z wdrażaniem nowych regulacji UE, czyli EPBD, EED i RED III oraz implementacji do prawa polskiego. To co wcześniej pięknie wyglądało na papierze, w rzeczywistości nie wygląda tak różowo i będzie wymagało korekty działań, nawet pomimo oporu środowisk, które inicjowały zmiany transformacyjne. Transformacja jest konieczna, w naszej branży już widać zmiany technologiczne, jednak ważne jest, w jaki sposób się to wprowadza w życie. Szereg inicjatyw UE zamiast wspierać przemysł europejski, pozwala dobrze zarobić w Europie firmom produkującym poza wspólnotą, a firmom produkującym w Europie raczej nie pomagają, a bardziej utrudniają utrzymanie ich konkurencyjności. Z pewnością można się niedługo spodziewać renesansu np. kolektorów słonecznych nie tylko do pozyskiwania c.w.u., ale również dla wsparcia wytwarzania ciepła dla c.o. oraz dla przemysłu. Rozwiązaniem, które ze względów ekonomicznych i bezpieczeństwa zaopatrzenia w ciepło zyskuje coraz więcej zwolenników są instalacje hybrydowe w różnych konfiguracjach, jako odpowiedź na niebezpieczną monokulturę technologiczną. Także widać wzrost świadomości, co do konieczności magazynowania ciepła, jeżeli poważnie myślimy o zwiększaniu udziału OZE w ogrzewnictwie. Widać także duży wzrost roli Internetu i mediów społecznościowych jako źródła wymiany informacji, ale również sprzedaży.
Czego możemy oczekiwać w 2025 roku?
To zależy od sytuacji geopolitycznej, która jest dynamiczna i ma wpływ np. na ceny surowców do produkcji czy paliw wytwarzania energii. Osobiście uważam, że jeżeli nie wystąpią tzw. „czarne łabędzie”, czyli zjawiska nieprzewidywalne, to nastąpi dalsze uspokojenie rynku. Jestem sceptyczny co do przyszłości programu Czyste Powietrze pomimo że wkładamy dużo wysiłku w pomoc NFOŚiGW w jego modyfikacji. Jednak nie wszystko zależy od operatora programu i od nas. Wypadnięcie z programu tak ważnej grupy urządzeń na rynku wymian, jaką są kotły gazowe, raczej uniemożliwia osiągnięcie zakładanych celów ograniczenia niskiej emisji. Można się spodziewać, że emocje opadną i może branża zacznie normalnie handlować. Zmiana standardu w nowym budownictwie i wdrażanie budownictwa niskoenergetycznego pomoże w odbudowie rynku pomp ciepła. Kotły gazowe wrócą do funkcjonowania w ramach normalnego rynku, ponieważ ich sprzedaż do nowych budynków nie jest zagrożona do 2029 roku, a wymian nawet do 2040-2050 roku. Pewną niewiadomą jest sektor kotłów na biomasę. Jeżeli ta cześć branży da się ponieść euforii po znacznych wzrostach sprzedaży w 2024 r. i będzie kontynuowana ponadnormatywna promocja tych urządzeń, sprawa może zatoczyć koło i skończyć się jak w 2022, ze względu na wzrost cen peletu, jak również negatywne zjawiska, które przyczyniły się do drastycznych spadków sprzedaży pomp ciepła. W przypadku innych elementów instalacji, typu grzałki, pompy, rurki, zawory czy zasobniki i bufory, raczej można spodziewać się wzrostów ze względu na liczbę wykańczanych instalacji, chyba że znowu będzie tąpnięcie w budownictwie mieszkaniowym.