Makao, czyli jaką temperaturę przyjąć do rozliczeń kosztów energii cieplnej

Suplement do ostatniego felietonu z IR 11/22 (kliknij, aby pobrać)

Makao ma dwa znaczenia, obydwa pasujące do niniejszego artykułu. Makao z jednej strony oznacza miasto-stolicę hazardu w Chinach. Z drugiej popularną grę karcianą z epoki „przedkomputerowej”, a polegającą na możliwie szybkim pozbyciu się kart z koniecznym okrzykiem „makao i po makale”.
W wielu spółdzielniach czy wspólnotach mieszkańcy chcieliby podobnie obliczać koszty zmienne ogrzewania. Wiele jest pomysłów, spekulacji czy po prostu wyolbrzymiania problemu, a wytyczne odnośnie przyjmowania konkretnych wartości temperatury do obliczeń są jednoznaczne i nie ma potrzeby w regulaminach przyjmowania innych.

Makao: jaką temperaturę przyjąć do obliczenia maksymalnego kosztu ogrzewania?

W sprawie temperatury panującej w mieszkaniu intuicja i doświadczenie organoleptyczne dobrze podpowiada, bo faktycznie rzeczywista maksymalna wartość temperatury jest różna i …zmienna w czasie. Dla jednego lokalu – choćby nie wiem, co mieszkańcy robili – temperatura nie będzie wyższa niż 19°C, w drugim zaś łatwo zapewnić temperaturę 24°C i wyższą (zdejmujemy głowicę, uszczelniamy okna i kratki wentylacyjne i mamy Amazonię). Ale tzw. „chłopski rozum” nie sprawdza się w inżynierii.
Często spotykam się ze sformułowaniem „a ja bym wolał/a by, dla obliczenia kosztu maksymalnego, przyjąć temperaturę pomieszczenia na poziomie np. 24°C?”. Ale dlaczego wolałbyś/ałabyś, by była to temperatura wyższa niż 20°C? Że intuicyjnie liczymy na wyższe wyliczone koszty maksymalne, a tym samym mniej korekt w rozliczeniach?
Uwaga: nie ma takiej potrzeby, naprawdę nie ma!
W przypadku niektórych operatorów/firm rozliczeniowych przynajmniej wiemy, o co chodzi i nie są to przesłanki merytoryczne (24°C na granicy trybu jednoczujnikowego …ciekawe dlaczego?). No i oczywiście przy tym konieczność zastosowania współczynnika wyrównawczego położenia lokalu – jest to trywialne …jeżeli szacujesz jednostki zużycia to bez współczynnika Laf wartość równa będzie zero.
Nie upieram się, że wyższa średnia temperatura może w jakimś momencie wystąpić, ale … tego nie można udowodnić! Jest to trudne nawet w przypadku podzielników najnowszych generacji (rodzimej produkcji np. Apator), które taką temperaturę rejestrują i jest ona dostępna. Dlaczego? Bo nie jesteśmy w stanie skorelować okresu jej wystąpienia z temperaturą zewnętrzną.
Trochę faktów… Instalacja centralnego ogrzewania budynku (o czym często się zapomina), to jest zamknięty układ regulacji ze sprzężeniem zwrotnym i inercją. Nie coś abstrakcyjnego, ale system uporządkowany.

Obliczając instalację c.o. w budynku, upraszczając, przyjmujemy parametry np. w większości regionów Polski: 20°C dla pomieszczeń (wartość sygn. wyjściowego) i -20°C dla temperatury zewnętrznej. Wg tego dobierane/wyliczane są wymienniki c.o. i regulacja, nastawy zaworów grzejnikowych i podpionowych, moce i typ grzejników, piony grzewcze, pompy cyrkulacji, czasami źródło ciepła itp. Oznacza to, że przy -20°C na zewnątrz i… nastawach w węźle zgodnych z projektem, w lokalach przy otwartych grzejnikach powinniśmy uzyskać maks. 20°C. Nie mniej i nie więcej. To jest cel regulacji instalacji c.o. Proste i logiczne – prawda?

Co więcej przy temperaturze zewnętrznej wyższej od projektowej np. -10°C, 5°C. … regulator w węźle powinien tak dostosować ciepło czynnika grzewczego (wartość sterująca), żeby uzyskać normatywne 20°C w pomieszczeniu.
I dalej … zamknięcie/zakręcenie części grzejników, poprzez działanie sprzężenia zwrotnego układu, spowoduje korektę parametrów zasilania tak, by jakiś lokal nie dostał „strzału” nadmiarowej energii z „winy” sąsiadów. Tak to działa, jest wyliczalne, pewne oraz potwierdzone w praktyce. Po dociepleniu budynku, w którym nie wymieniono grzejników, racjonalnym posunięciem jest korekta regulatora w węźle obniżająca parametry, a tym samym efektywną ich moc (bo zostały dobrane dla innych warunków).
Skąd zatem w mieszkaniach rejestrujemy wyższą temperaturę (czasami niższą też)?
Otóż stąd, że nastawy regulatora tzw. „tabela grzania” nie są przestrzegane (a stanowią załącznik do umów na dostawę ciepła ..sic!!! i są dostępne na stronie dostawcy ciepła). Między innymi dzieje się tak dlatego, że w interesie dostawcy ciepła, z jednej strony, jest wtłoczenie więcej GJ niż potrzeba. Z drugiej strony występuje nadmierna ostrożność i zapobiegliwość odbiorców, którzy wolą mieć o kilka stopni wyższe parametry … „tak w razie co”… szczególnie ci z odbiorców pamiętających „chude lata 80.”. Jest to technicznie i ekonomicznie bez sensu, natomiast zrozumiałe od strony psychologicznej. Doświadczenie empiryczne jednej z dużych spółdzielni w Elblągu, która on-line kontroluje parametry w węzłach, jasno dowodzi, że parametry te były konsekwentnie zawyżane! Ponadto dochodzi również zachowanie lokatorów, czasami irracjonalne z punktu widzenia ich zdrowia lub portfela (no bo jak realnie skontrolować, że ktoś zmienił sobie kryzę/nastawę na grzejniku lub zdemontował głowicę, dołożył członów, zasłonił wentylację, dogrzał się gazem z kuchenki…).

I po makale: realia rynkowe i temperatura …jednak zgodna z normą

Dyskusja na temat, jaką maksymalną temperaturę można przyjąć dla obliczenia maksymalnego kosztu zmiennego jest ślepym zaułkiem (poza walorami naukowymi poznawczymi oczywiście), choćby z tego powodu, że nie mamy możliwości jej analizy w czasie rzeczywistym, a tym samym udowodnienia jej wartości. Rejestracja średniej temperatury przez podzielnik też w tym niewiele pomoże, bo po przekroczeniu normatywnego parametru 25°C w pomieszczenia, procesor przyjmie do obliczeń jednostek wartość normatywną 20°C. Wynika to z zasady działania podzielników wprost z polskiej normy. I co z tego, że lokator faktycznie miał inną temperaturę? (skutecznie zasłonięty grzejnik „zmusi” procesor podzielnika do przyjęcia liniowej wartość średniej temperatury na poziomie 20°C).

Kluczowy błąd w tych dywagacjach – i tu wracamy do kwestii, czym w istocie jest instalacja c.o. budynku wielorodzinnego – polega na odwróceniu wektora ważności, a de facto pomyleniu normy i odchyłki od niej.


19, 21, 24, 26°C to odchyłka od normy… Odchyłkę w układzie regulacji korygujemy za pomocą regulatora w węźle c.o., a nie przyjmujemy ją jako wartość znaczącą. Jestem prawie pewien, że część odbiorców nie ma pojęcia: po co właściwie jest ten regulator zwany pogodowym?
Ale się wstydzi dopytać – stąd też te różne pomysły w regulaminach.
To, że lokal miał średnią temperaturę w sezonie grzewczym równą 21°C, nie oznacza, że mógłby osiągnąć przyjęty maks. 24°C, nawet chwilowo.

Dane zebrane z tysięcy lokali, za pomocą modułu komfortu cieplnego podzielników, wzmacniają powyższą tezę. Średnia temperatura mieszkań najczęściej oscyluje wokół normy. Jeżeli jest inaczej, to dostajemy jasny sygnał, by pilnie zająć się regulacją ciepła w takim budynku.


Dla przykładu: proste pytanie w sądzie (lub tylko od użytkownika lokalu) – dlaczego zarząd spółdzielni/wspólnoty dla obliczenia maksymalnego kosztu zmiennego przyjął 22, 24°C, a nie np. 26°C (co jest absolutnie możliwe do uzyskania przy rozregulowanym systemie) lub 28°C lub inną dowolną? Jest to nie do obrony!!! Co odpowiemy? Że przyjmujemy za pewnik istnienie patologii? Że nie dbamy o interes lokatorów, pozwalając na pobór ciepła ponad potrzeby? Lub podważamy obliczenia projektanta instalacji centralnego ogrzewania? Lub kontestujemy założenia programu Audytor OZC/CO? Bo tak zarejestrowały podzielniki? I jak się obronimy, że po przy przyjęciu wyższej temperatury otrzymamy nieprawdopodobną wartość kosztu maksymalnego?
Przegraną w sądzie mamy, jak w banku…

To, z czego różni „pomysłodawcy” alternatywnych algorytmów (chciałoby się powiedzieć alternatywnej rzeczywistości) nie zdają sobie sprawy – a jest oczywistą konsekwencją przyjęcia innej niż normatywna temperatury – to konieczność skorygowania pozostałych podstawowych parametrów wpływających na podział kosztów ogrzewania, w których norma „siedzi”, w tym: mocy grzejników*, wprost proporcjonalnych do ich mocy współczynników grzejnika (grzejniki przez producenta skalowane są dla parametrów normatywnych), współczynników wyrównawczych położenia lokalu Laf (do wyliczania strat przez przegrody przyjmujemy wartości normatywne). Dotyczy to również wartości czułości podstawowej podzielnika, czyli [ilość jednostek/kWh] – patrz dyrektywa VDI. Jak się mówi A, to powinno być konsekwentnie B, C. Puzzle muszą pasować, by otrzymać idylliczny obrazek.

Nie jesteśmy w stanie ustalić, dla jakich temperatury zewnętrznej dany lokal osiągnął maksymalną temperaturę wewnętrzną? Przez ile dni? NIKT TEGO NIE POLICZY – nie wybierajmy więc z różnych koszyków tylko pasujące nam puzzle.
Ciekawy przykład: w jednej ze spółdzielni w Warszawie (top 10 zasobów w mieście) zarząd przyjął w regulaminie temperaturę maksymalną 28°C i to mimo negatywnej opinii znawców tematu. Nie przyjęli do wiadomości jednego, że taka temperatura w kontekście bezpiecznika „trybu jednoczujnikowego” jest absurdem. Temperatura pomieszczenia 28°C dla podzielnika „nie istnieje”. Pierwsza sprawa sądowa (a w tej spółdzielni to pewnik) ich wyprostuje…

Dlatego jedynym rozsądnym i bezpiecznym rozwiązaniem jest oparcie się na obowiązujących normach prawnych i dorobku naukowym lat ubiegłych, bo – o ile się orientuję – nie zmieniono skryptów do termodynamiki na politechnikach.

Jaką więc podać wartość minimalnego i maksymalnego kosztu zmiennego na rachunku?

Na koniec coś optymistycznego. W rozporządzeniu ministra klimatu i środowiska musimy wyliczyć i podać na rachunku indywidualnym wartość minimalnego i maksymalnego kosztu zmiennego. Nie ma natomiast tam zapisu (tak, tak), obligującego do automatycznego użycia tych wartości w rachunku kosztu ogrzewania lokalu… takie niedomówienie! Na szczęście chciałoby się powiedzieć. W tym przypadku nieprecyzyjne zapisy lub oczywiste błędy legislacyjne mogą wyjść logice na dobre.
Możemy zabezpieczyć się przed „auto nelsonem” np. poprzez „zmiękczenie” zapisu w regulaminie: „Zgodnie z zapisami §7 ust. 2 pkt 1 i pkt 2 rozporządzenia w przypadku:

  • jeżeli koszt zmienny ogrzania lokalu [PLN], wyliczony na podstawie właściwego algorytmu, jest wyższy od maksymalnego (dla 20°C) kosztu ciepła możliwego do pobrania z grzejników wówczas dla takiego lokalu spółdzielnia /zaradzający/ ma prawo przyjąć wyliczoną wartość maksymalną [PLN],
  • jeżeli koszt zmienny ogrzania lokalu [PLN], wyliczony na podstawie algorytmu, jest niższy od minimalnego (dla 16°C) kosztu ciepła możliwego do pobrania z grzejników, wówczas dla takiego lokalu spóldzielnia /zaradzający/ ma prawo przyjąć, wyliczoną wartość minimalną [PLN].”

Postuluję takie rozwiązanie, ponieważ dzięki temu możemy racjonalnie ocenić wyniki obliczeń i zareagować w oczywistych przypadkach jak np. w stosunku do lokali, które „nie zużywają” ciepła (podzielniki wskazują „0”/), a które w rzeczywistości czerpią ciepło od swoich sąsiadów. Dla takich lokali zastosowanie minimalnego kosztu zmiennego na uzasadnienie.
Z kolei koszt zmienny maksymalny możemy zastosować dla lokali nieopomiarowanych. Walorem takiego podejścia jest fakt, że każdy biegły sądowy użyje analogicznego algorytmu i wartość będzie łatwa do obrony.
Załączona tabela pokazuje wycinek z rozliczenia, gdzie dla wybranych lokali (podświetlone na zielono), można byłoby podjąć decyzję o „zastosowaniu” wyliczonego minimalnego kosztu, a dla lokalu nieopomiarowanego (brak podzielników podświetlone na pomarańczowo) wyliczonego kosztu maksymalnego.
Dla pozostałych lokali, które mieszczą się w widełkach pomiędzy wyliczonym minimum i maksimum, nie musimy robić nic. Ewentualna liczba korekt kosztu zmiennego – wbrew obaw – nie będzie znacząca.
Jest pewne niebezpieczeństwo. Łatwo wykazać, że przy podziale kosztów ogrzewania budynku w stosunku 80% koszty stałe i 20% koszty zmienne (co kilka lat temu postulowało środowisko naukowe jednej z politechnik) – dla ponad 90% lokali koszt zmienny wynikający z proporcjonalnego podziału wg wskazań podzielników będzie niższy od wyliczonej minimalnej wartości kosztu zmiennego. I co wówczas: dla wszystkich korekty?
Nie! Jest to bowiem skutek, gdy wcześniejsze decyzje (założenia) zderzymy z danymi obliczeniowymi, które nie były znane lub wcześniej uwzględniane.
W takim przypadku właściwym krokiem byłoby po wyliczeniu wartości min i max, zweryfikowanie w regulaminie algorytmu podziału kosztów na stałe i zmienne (ekskluzywnie dla każdego budynku lub węzła) w taki sposób, by korespondowały z obliczeniami. Tym bardziej, że do takiej analizy uzyskamy twarde argumenty w postaci danych, które i tak musimy pozyskać.
Weryfikując zapisy regulaminu, nie ograniczajmy się jedynie do dopisania paragrafów uwzględniających rozporządzenie ministra klimatu i środowiska, ale wykorzystajmy okazję, by dokonać przeglądu założeń podstawowych.
I jeszcze jedno: dla wyliczania kosztu minimalnego kluczową rolę odgrywa właściwie wyznaczona sprawność instalacji. Dla tego celu z powodzeniem można wykorzystać dane zarejestrowane przez podzielniki zainstalowane na grzejnikach w pomieszczeniach, dla których obliczamy koszt zmienny. Wówczas zauważymy, że wartości te staną się wytłumaczalne i racjonalne. I to wszystko bez karkołomnych kombinacji z temperaturami.
Jeżeli w porę nie przemyśli się decyzji zapisów regulaminowych, to nie będzie już to dziecinna gra w makao, ale ryzyko jakie niesie za sobą uprawianie hazardu w jednym z kasyn miasta Makao…
PS. Pytanie do przemyślenia dla niektórych „mądrali”: który podzielnik zarejestruje więcej jednostek: ten w pomieszczeniu o temperaturze 20°C czy dla 24°C, a tym samym który koszt zmienny będzie wyższy? No właśnie….

Bezpłatna prenumerata