Kilkuset producentów biomasy na cele energetyczne protestowało wczoraj (12.03) we wtorek przed ministerstwem gospodarki. Jak podkreślają, duże koncerny energetyczne, które kupowały od nich biomasę zerwały umowy z powodu sytuacji na rynku „zielonych certyfikatów”.
Jak powiedział PAP jeden z organizatorów demonstracji, Piotr Kowalewski ze stowarzyszenia Polska Biomasa, przez ostatnie lata koncerny namawiały wręcz producentów peletów i brykietów z biomasy do zwiększania produkcji. „Zwiększaliśmy ją, zaciągaliśmy kredyty, mieliśmy wieloletnie umowy i leasingi na ich podstawie, braliśmy dotacje z UE. Teraz okazało się, że wartość zielonych certyfikatów spadła, a koncerny wycofały się z umów, rozwiązały je, praktycznie z dnia na dzień” – mówił Kowalewski. Producentom – głównie drobnym przedsiębiorcom, prowadzącym jednoosobową działalność gospodarczą – grozi teraz konieczność zwrotu wszystkich dotacji itp. „Czujemy się oszukani. A kiedy koncerny znów będą potrzebowały biomasy, to nas już nie będzie, do tego czasu padniemy. Wtedy będziemy ściągać biomasę np. z Afryki” – mówił Kowalewski, podkreślając, że produkcja biomasy na cele energetyczne to również tysiące miejsc pracy w Polsce.
Przedstawiciele MG przyjęli delegację protestujących.
Od kilku tygodni polscy producenci biomasy alarmują, że koncerny energetyczne zrywają z nimi umowy na dostawy biomasy, wykorzystywanej w technologii współspalania. Zgodnie z polskim prawem, każdy producent lub sprzedawca energii musi uzyskiwać pewien jej procent ze źródeł odnawialnych i legitymować się świadectwami pochodzenia, tzw. zielonymi certyfikatami. Jeżeli ich nie posiada, może je kupić na rynku – na giełdzie bądź na podstawie umowy dwustronnej. Natomiast jeśli tego nie zrobi, musi zapłacić tzw. opłatę zastępczą na rzecz NFOŚ.
Od miesięcy rynkowa cena certyfikatów jest bardzo niska i ich sprzedaż nie rekompensuje producentowi energii w technologii współspalania kosztów zakupu droższej od węgla biomasy. W związku z tym opłaca się ograniczyć stosowanie biomasy i płacić opłatę zastępczą.
Ostatnio ministerstwo gospodarki ogłosiło, że poszukuje sposobu na rozwiązania tego problemu.
(PAP)