Gdzie grzeją koksowniki?

Przyszły tęgie mrozy. W nocy 2/3 lutego -34oC odnotowano rano w Bieszczadach, na Podhalu była to najzimniejsza noc od lat, termometry pokazywały nawet -36oC. Z kolei w Białymstoku przy gruncie było -35oC. Mrozy spowodowały, że władze niektórych miast zdecydowały się na ustawianie, w niektórych punktach koksowników, przy których można się ogrzać. Koksowniki stają w: Warszawie (43 sztuki), Krakowie (10), Toruniu (5), Lublinie (6), Częstochowie (9), Chorzowie, Łodzi, Gdańsku (10), Łomży (5), Płocku, Rzeszowie, Pile, Tarnowie (4), Zielonej Górze.

Warszawa
W stolicy koksowniki stoją w 43 punktach miasta, w sąsiedztwie przystanków, na których zatrzymuje się dużo autobusów i tramwajów oraz na dziewięciu pętlach autobusowych. Kosze są ustawione także na najczęściej używanych stacjach PKP, które są miejscami przesiadek na trasie do Warszawy. Zastępca rzecznika ratusza Agnieszka Kłąb powiedziała, że koksowniki w ciągu roku są składowane w magazynach Zakładu Remontów i Konserwacji Dróg. Dodała, że niekiedy są wykorzystywane do niecodziennych zadań. – Telewizja Polska wypożyczyła jeden z koksowników podczas wielkiego testu historii jako symbol czasów słusznie minionych – powiedziała. Zaznaczyła jednak, że koksowniki, które używa miasto, nie pochodzą z czasów PRL.
Każdy kosz mieści około 10 kg koksu wraz z podpałką; w zależności od pogody – siły wiatru i intensywności opadów – może się palić około ośmiu godzin. Koks będzie uzupełniany średnio trzy razy dziennie tak, aby żar w koksownikach utrzymywał się przez całą dobę.
http://warszawa.naszemiasto.pl/artykul/1259073,koksowniki-w-stolicy-sprawdz-gdzie-mozesz-sie-ogrzac,id,t.html

Także w Toruniu i Łodzi na przystankach autobusowych, dworcach i miejscach gromadzenia się bezdomnych są ustawione kosze z koksem. Od czwartku stanęły w dziesięciu miejscach Gdańska, m.in. w pobliżu dworców PKP Gdańsk Główny i Gdańsk Wrzeszcz oraz przy pętli tramwajowej w Oliwie. Koks będzie dosypywany trzy razy dziennie. Dzienny koszt utrzymania koksowników to dwa tysiące złotych. Koksowników nie będą stawiać tej zimy władze Sopotu i Gdyni. Według rzeczniczki gdyńskiego magistratu Joanny Grajter przy sprawnie działającej komunikacji miejskiej, oczekiwanie na przystanku jest na tyle krótkie, że stawianie koksowników jest bezcelowe.

Kraków. Zmarznięci krakowianie mogą ogrzać się dzięki 10 koksownikom umieszczonych w rejonie węzłów przesiadkowych komunikacji zbiorowej oraz w pobliżu noclegowni dla bezdomnych.

Koksowniki stoją w następujących miejscach: przystanek tramwajowy na ul. Lubicz, przystanek Basztowa Lot, przystanek tramwajowy na Rondzie Mogilskim (przystanek linii 50), na Plantach w rejonie Teatru Słowackiego, na Plantach w rejonie ul. Szczepańskiej, ul. Dietla w rejonie jadłodajni Caritas, ul. Skawińska w rejonie jadłodajni, ul. Grzegórzecka w rejonie Hali Targowej, pl. Centralny, w rejonie dworca PKP w Płaszowie.

Łomża. Pięć koksowników pojawi się na ulicach Łomży. Taką decyzję podjął prezydent Łomży w związku z utrzymującym się silnym mrozem. Koksowniki stanąć mają od czwartku w najbardziej uczęszczanych punktach miasta, m.in. przy przystankach autobusowych na Starym Rynku, Placu Kościuszki, ul. Piłsudskiego (przy Szpitalu) oraz na skrzyżowaniu Al. Legionów i ul. Sikorskiego – przy dworcu PKS. Przy paleniskach pojawią się tabliczki, informujące o konieczności zachowania bezpiecznej odległości.
Zgodnie z ostrzeżeniem meteorologicznym, w województwie podlaskim najbliższe dni i noce będą bardzo mroźne. Przewidywana temperatura minimalna w nocy wyniesie od -26 do -24°C, temperatura maksymalna w dzień od -19°C do -15°C, natomiast prognozowana średnia prędkość wiatru od 10 do 20 km/h.

Toruń. Na węzłowych przystankach autobusowych postawiono pięć koksowników. Chętnych nie brakuje – kilkanaście stopni mrozu w dzień i do – 21oC w nocy zachęca do gromadzenia się wokół ognia. Siarczysty mróz utrzyma się do 10 lutego 2012 – informuje Urząd Miasta Torunia. Od wtorkowego popołudnia (31.01) na ulicach pojawiły się koksowniki. Przy gorącym ogniu i żarze mogą się ogrzać mieszkańcy oczekujący na przystankach MZK. Wojskowe koksowniki stanęły na węzłowych przystankach MZK, gdzie krzyżuje się wiele linii autobusowych i jest najwięcej pasażerów: jeden w alei Solidarności, dwa po obu stronach placu Rapackiego i dwa na przystankach przy Dworcu Wschodnim PKP. Ich obsługą zajmują się pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania.

Katowice. Cztery tony koksu przygotowano na zimę w Katowicach, gdzie koksioki już ogrzewają przechodniów w czterech punktach miasta. Sosnowiec ma koksowniki, ale na razie czeka, aż mróz bardziej ściśnie. – W naszym mieście nie potrzeba żadnego alertu, żeby użyć koksiaków. Gdy tylko termometr za oknem pokaże minus 10 stopni, pracownicy Miejskiego Zarządu Ulic i Mostów już wiedzą, że trzeba wyciągnąć piecyki z magazynu i rozpalać w nich żar – Dariusz Czapla z biura prasowego w katowickim magistracie mówi, że system działa jak automat, tak samo od kilkunastu już lat.

Oprócz koksu na żelaznych rusztach ląduje też drewno z miejskich wycinek. MZUM ma specjalną ekipę, która co kilka godzin objeżdża koksioki i dokłada do ognia. Piece stoją przy rondzie, na rynku, przy ul. 1 Maja na Zawodziu i przy ul. Kopernika w centrum miasta. – Wszędzie, gdzie gromadzą się w miejscach przesiadek większe tłumy pasażerów – tłumaczy Jakub Jarząbek, rzecznik UM i dodaje, że w Katowicach koksiokami rządzi jeszcze jedna zasada. Normalnie nocą wygasają same i brygada MZUM rozpala je na nowo o świcie, od godziny 3 rano. Jednak gdy mróz schodzi poniżej kilkunastu stopni, koks i drewno dowozi się na okrągło, by przez całą dobę utrzymać grzejący żar.W zeszłych latach z koksowników korzystano też za Brynicą. Mieszkańcy Sosnowca grzali się przy nich na większych przystankach w centrum, na Pogoni, w Zagórzu i na Środuli. W tym roku piece czekają jeszcze w magazynach sosnowieckiego Miejskiego Zakładu Ulic i Mostów, który sprawdza, czy mrozy utrzymają się przez kilka dni.

Poznań. W poznańskim magistracie nikt potrzeby ustawienia koksowników nie widzi. – Koksowniki służą ludziom czekającym na tramwaj lub autobus. Poznań nie ma jednego głównego placu, na którym gromadzą się setki pasażerów komunikacji miejskiej. Za to mamy setki przystanków, na które co kilka minut coś podjeżdża. Musielibyśmy zamontować kilkaset koksowników – tłumaczą urzędnicy.

Wrocław. Koksowniki najbardziej popularne były w latach 80-tych. Wielu osobom nieodzownie kojarzą się ze stanem wojennym. Jednak mogą je pamiętać również młodsi wrocławianie. W 2005 roku, gdy temperatury w mieście spadły do ponad minus 20 stopni Celsjusza, koksowniki znów się pojawiły.
– Zarząd Gospodarki Odpadami ustawiał je tylko na węzłach przesiadkowych. Dlatego było ich niewiele, może 10 lub 12 – mówi Ewa Mazur, rzeczniczka ZDiUM. W tym roku według ZDiUM nie ma potrzeby, by znów sięgać po to rozwiązanie. – Nie padał śnieg, nie jest ślisko, MPK kursuje więc punktualnie. Koksowniki są natomiast niebezpieczne. Sześć lat temu zgłaszało się wiele osób, które domagały się odszkodowań, bo nadpaliły sobie kurtkę, płaszcz lub popękały im buty, gdy stały przy koksownikach. Mieliśmy też sygnały, że komuś poparzyło się dziecko.
Pasażerowie będą musieli marznąć też z innych względów. – Na przystankach nie ma miejsc, gdzie można by ustawić koksowniki w taki sposób, by pasażerowie z tramwaju czy autobusu nie wysiadali wprost na nie – mówi rzeczniczka ZDiUM. – Do tego na wielu węzłach przesiadkowych mamy nową nawierzchnię, np. na pl. Powstańców Wielkopolskich ułożona jest specjalnie zamawiana kostka łamana. Gdyby ustawić na niej kosze z żarzącym się węglem, uległaby zniszczeniu. Dlatego koksownikom mówimy stanowcze nie.

Bezpłatna prenumerata